Faworki z mojego rodzinnego domu. Kruchutkie, w kolorze złota, lekkie jak piórko – wprost idealne! Pamiętam, że zwykle nie zdążyły jeszcze ostygnąć, ledwo zostały posypane cukrem pudrem a już pochłanialiśmy je jeszcze ciepłe:) Nie smażę ich często, zwykle tylko w karnawale i wtedy znów choć na moment staję się dzieckiem…

Tajemnicą dobrych faworków jest wtłoczenie w ciasto podczas wyrabiania jak najwięcej pęcherzyków powietrza i rozwałkowanie go bardzo cienko, prawie do przeźroczystości. Dzięki temu będą mega kruche, delikatne i rozpływające się w ustach. Poważna konkurencja dla pączków;) Oczywiście polecam!

Składniki na około 50 sztuk:

  • 500 g mąki pszennej
  • 7 żółtek
  • 200 g śmietany 18%
  • 2 łyżki spirytusu
  • szczypta soli

Ponadto:

  • olej do smażenia (użyłam rzepakowego)
  • cukier puder do oprószenia

Wykonanie:

Mąkę przesiać, dodać żółtka, śmietanę, spirytus i szczyptę soli. Wyrabiać do otrzymania gładkiej kuli ciasta. Następnie dokładnie wybić ciasto wałkiem (przez 20-30 minut) w celu wtłoczenia jak najwięcej pęcherzyków powietrza. Jednocześnie składamy ciasto, wałkujemy i wybijamy wałkiem (to najdłuższy etap przygotowania ciasta oprócz smażenia, ale niezbędny). Następnie gotowe ciasto rozwałkować jak najcieniej bez podsypywania mąką, pokroić w paski, potem w prostokąty o wymiarach około 15 x 4 cm. Każdy pasek naciąć wzdłuż pośrodku i jeden z końców przewlec przez otwór – jak na zdjęciu poniżej.

                                                         

Olej rozgrzać do temperatury 175ºC i smażyć faworki z obu stron a na złoty kolor. Odkładać na ręcznik papierowy do osączenia z nadmiaru tłuszczu.

Oprószyć cukrem pudrem.

Smacznego!

 

 

5.5/6 - (8 votes)